Francesco Bamonte Opętanie i egzorcyzm Jak rozpoznać przebiegłego szatana Przedmowa: Gaetano BonicelliPrzekład: Krzysztof Stopa Na okładce: Botticelli, Kuszenie Chrystusa (fragment): diabeł spadaj±cy w otchłań, Kaplica Sykstyńska, Watykan. Wydawnictwo Jedność 2009 ISBN 978-83-7442-598-8 ŚWIADECTWA BYŁYCH SATANISTÓW Trudności tych, którzy chcą wyjść ze świata zorganizowanego satanizmu, są ogromne, zwłaszcza w przypadku kogoś, kto doszedł do pewnego stopnia wtajemniczenia. Z jednej strony są sataniści, którzy chcą się mścić, nie tylko i nie tyle poprzez obrzędy satanistyczne, ile także przez uciekanie się do autentycznych morderców, którzy przystępują do akcji, kiedy wielokrotnie powtarzane groźby powrotu do grupy nie zostały wysłuchane. Z drugiej strony, bardzo często sam Zły stawia wymagania drugiej stronie i na decyzję odstąpienia od zawartego uprzednio paktu odpowiada zarówno przez dręczenie osoby silnym nękaniem fizycznym, jak i wywołaniem lawinowej serii przeciwności. Historia Marka (imię zmienione) Opowiada 20-letni młody człowiek, który wyszedłszy z sekty satanistycznej o nazwie „Czarny wąż”, musiał uciekać się do egzorcyzmów z powodu nadnaturalnych zjawisk, jakie mu się zdarzały: „Kiedy wyszedłem z tej sekty, bardzo bałem się o moje życie, ponieważ inni dwaj młodzi ludzie, którzy wyszli przede mną, w niedługim czasie zginęli w wypadku samochodowym. Było nas trzynastu członków i oddawaliśmy boską cześć duchowi, który kazał się nazywać Abu-Katabu. Składaliśmy mu w ofierze kota, ptaka i węża, a wypływającą z nich krew mieszaliśmy z kośćmi zmarłych. Za każdym razem gwałciliśmy dziewczynę w stanie dziewiczym, dostarczaną nam za pieniądze przez pewną cygankę. Posługiwaliśmy się także hostiami konsekrowanymi, które wcześniej zdobywaliśmy za pośrednictwem pewnego ministranta, który kradł je z tabernakulum kościoła kapucynów, ale kiedy ów ministrant nie mógł znaleźć klucza, bo zakonnicy się zorientowali, zaczęliśmy chodzić na msze, ukrywając zręcznie Eucharystię w momencie, kiedy była rozdzielana, a następnie zabieraliśmy ją z sobą. Najstraszliwszy moment mojego doświadczenia w tej sekcie był wtedy, gdy podczas rytu dziewczyna, umieszczona zgodnie z obrzędem w trumnie, zmarła”. Podeszły wiekiem egzorcysta z Sycylii, który towarzyszył temu młodemu człowiekowi, tak stwierdził: „Bardzo trudno jest nam uwolnić kogoś, kto wcześniej ofiarował się złemu duchowi, ponieważ w takich osobach mamy do czynienia nie tyle z opętaniem, co z oddaniem się szatanowi w następstwie paktu krwi. Zły duch nie chce zostawić kogoś, kto przyrzekł mu wieczne podporządkowanie się, jednak nigdy nie powinniśmy tracić nadziei. Przez modlitwę, post, łaskę i ciężką pracę można dojść do wyzwolenia”. Świadectwo Michaliny (imię zmienione) „Pochodzę z północnych Włoch i nie znałam moich rodziców. Przypuszczalnie straciłam ich już przy narodzinach. Oddano mnie do pewnego internatu na północy kraju. Panowała tam przemoc psychologiczna, fizyczna i seksualna. Pewnego dnia, gdy nie usłyszałam sygnału na obiad, spóźniłam się do stołu. Podszedł opiekun, mężczyzna, wziął mnie i zaprowadził do pokoju, gdzie najpierw mnie pobił, potem przywiązał mnie do łóżka, nałożył mi jakieś bardzo zimne płytki na nadgarstki, skronie i kostki w nogach. Poczułam bardzo silne wstrząsy. Przebywałam zamknięta w tym pokoiku przez kilka dni. Następnie zostałam adoptowana przez pewną rodzinę, w której doznawałam przemocy ze strony starszego ode mnie kuzyna i innego krewnego z mojej przybranej rodziny. Ta historia trwała przez lata. Często, zwłaszcza kiedy mnie bili, myślałam o odebraniu sobie życia. Do tego domu przybyłam w listopadzie 1972 roku, a w wieku 18 lat i 10 dni odeszłam. Zaczęłam pracować i bardzo szybko zrobiłam karierę, ponieważ miałam talent kulinarny. Niestety, kiedy poznałam ludzi z górnej półki świata rozrywki i polityki, spotkałam osobę, która opowiadała mi o sztuce wschodniej, a następnie wprowadziła mnie do sekty o nazwie „Osho”. Stamtąd wstąpiłam z kolei do jeszcze bardziej niebezpiecznej sekty. Chodziło o sektę satanistyczną, gdzie sięgnęłam dna, w tym znaczeniu, że popełniłam najgorsze czyny, jakie człowiek może popełnić. W tej sekcie najbardziej pociągała mnie żądza władzy. W bardzo krótkim czasie faktycznie miałam władzę w ręku, w każdym znaczeniu. Czasami wręcz dochodziło do decydowania o czyimś życiu. Były także nadużycia seksualne. W świecie sekt w kwestii seksualności zdarza się wszystko. Moje ciało sprzedawałam na wszystkie możliwe sposoby. Problem pojawił się wówczas, gdy zaczęłam poznawać nieznany mi dotąd świat pedofilii, związany z sektami satanistycznymi, gdzie odbywa się handel dziećmi, które znikają bez śladu. Państwo nie może tego zatrzymać, bo jest to zjawisko na ogromną skalę. Właśnie w czasie jednego z obrzędów kategorycznie odmówiłam jego wykonania w tej sytuacji i uciekłam. Pojawił się problem, dokąd uciec. We Włoszech istnieją struktury chroniące ludzi, którzy wychodzą z tego świata. Miałam szczęście spotkać osobę, która narażając swoje życie, skontaktowała mnie z silnie zaangażowaną wspólnotą chrześcijańską i podeszłym w latach egzorcystą. Od tej pory zaczął się między nimi wyścig solidarności. Miałam przy sobie pięciu ochroniarzy przez 24 godziny na dobę, osoby, które narażały własne życie, aby ocalić moje. Wtedy nawet nie wiedziałam, co to są egzorcyzmy. Były dla mnie czymś zupełnie nowym. Okazały się konieczne, ponieważ zawarłam wcześniej pakt krwi z Lucyferem i Asmodeuszem, którzy z całą mocą dawali mi odczuć swoją zemstę. Ta kalwaria wymagała czterech miesięcy całkowitej izolacji. Towarzyszył mi wspomniany kapłan, który nie tylko dokonywał egzorcyzmów, ale prowadził mnie do Boga z wielką miłością, pozwalając mi odkryć Go jako ojca. Pamiętam, że pewnego dnia powiedziałam do tego Boga, do którego nigdy wcześniej się nie zwracałam: «Gdzie jesteś? Odpowiedz mi! Dałabym wszystko, co mam, aby mieć odrobinę szczęścia». I dostałam to! Bóg mnie wysłuchał! Zaczęłam wydobywać pozytywną stronę mojej historii. A co wydobyłam? Że nie powinno innym zdarzyć się to, co zdarzyło się mnie! Dlatego mówię: gdyby moje życie posłużyło do ocalenia choćby jednego czyjegoś życia, to wszystko, co wycierpiałam, mogłoby mieć sens”. opr. aś/aś
Co więcej, czarna msza nie musi wcale być dowodem, że jej uczestnicy są satanistami. Czarna msza stanowi przede wszystkim parodię obrządków religijnych Kościoła rzymskokatolickiego, ale może być również traktowana jako satyra na jakąkolwiek religijną ceremonię. Dla satanisty czarna msza w swoim bluźnierstwie skierowanym przeciw W 2000 r. ukazała się na polskim rynku książka ojca Andrei D’Ascania pt. "Cywilizacja śmierci". Niespełna kilka dni później w brukowym tygodniku w naszym kraju pojawił się jadowity artykuł szkalujący ojca Andreę, Białą Armię i założony przez niego apostolat dla dzieci. Była to pierwsza nuta symfonii oszczerstw zorganizowanej na skalę międzynarodową. Dziwnym zbiegiem okoliczności w tym samym czasie zaczęła się długa seria różnych procesów sądowych wytoczonych 10 członkom ruchu na czele z założycielem. W październiku 2003 r. wszyscy oskarżeni zostali oczyszczeni z wszelkich zarzutów. Sprawa ojca Andrei ciągnęła się dłużej. Dopiero 14 czerwca 2006 roku, po sześciu latach zmagań z najgorszymi oszczerstwami, Sąd Apelacyjny w Akwili we Włoszech całkowicie uniewinnił ojca Andreę. Wyrok głosi, że "nie popełnił przypisywanych mu czynów". Oto kulisy dramatycznej historii ojca Andrei D’Ascania. Przykład coraz częściej spotykanego we współczesnym świecie białego męczeństwa gigantów ducha i działania. Dzieci ocalą świat przez Różaniec Biała Armia to ruch kościelny uznany przez wielu biskupów i posiadający status publicznego stowarzyszenia wiernych, dostosowany do potrzeb i możliwości dzieci. Ruch ten powstał na życzenie św. Ojca Pio z Pietrelciny. Celem Białej Armii jest zawierzenie dzieci Bogu Ojcu oraz tworzenie gniazd modlitwy, w których dzieci wspólnie odmawiają Różaniec. Święty Ojciec Pio rozumiał, jak potężną bronią w walce duchowej jest modlitwa dzieci. Wielokrotnie powtarzał: "Dzieci ocalą świat!". Mówił, że Różaniec jest najpotężniejszą "bronią", dzięki której można pokonać zło. Właśnie od owej broni różańcowej ruch wziął nazwę "Armia", "Biała" – od koloru niewinności i pokoju. W 1917 roku Matka Boża, objawiając się Łucji, Franciszkowi i Hiacyncie, potwierdziła wielką moc modlitwy różańcowej dzieci. Przed spotkaniem z Matką Bożą pastuszkowie z Fatimy doznali objawienia Anioła Portugalii, który udzielił im Pierwszej Komunii Świętej. 13 maja 1917 roku, podczas pierwszego objawienia, Maryja poprosiła dzieci, by ofiarowały życie Bogu za pokój na świecie: "Czy chcecie poświęcić się Bogu, gotowi przyjąć wszystko, co zechce wam zesłać za pokój na świecie i za nawrócenie grzeszników?". Dzieci odpowiedziały "tak". W zamian za owo "tak" Maryja obiecała, że ocali ich ojczyznę, Portugalię, od drugiej wojny światowej, i dotrzymała obietnicy. Skoro dzięki trojgu dzieciom Maryja ocaliła cały kraj od wojny, dzięki modlitwie milionów dzieci ocali cały świat. Tak mówił święty Ojciec Pio z Pietrelciny, prosząc, aby obok grup modlitewnych dla dorosłych powstawały grupy modlitewne dla dzieci. Dotychczas na całym świecie (we Włoszech, w USA, Ameryce Łacińskiej, Afryce, Polsce, na Ukrainie itd.) ponad półtora miliona dzieci dokonało aktu poświęcenia się Maryi. Na wszystkich frontach Nie sposób wymienić wszystkich aspektów działalności Białej Armii, niemniej jednak przytoczymy w tym miejscu kilka przykładów: Pierwsza Komunia Święta w wieku używania rozumu, zgodnie z dekretem "Quam singulari" świętego Piusa X oraz zaleceniami Kodeksu Prawa Kanonicznego (kanon 914). Tworzenie Gniazd modlitwy, w których dzieci zobowiązują się do odmawiania Różańca, w odpowiedzi na wezwanie Matki Bożej Fatimskiej, która we wszystkich swych objawieniach zachęcała pastuszków, by korzystali z tej właśnie modlitwy. Peregrynacja figury Matki Bożej Fatimskiej w krajach byłego bloku komunistycznego: w Bułgarii, Rumunii, na Białorusi, Węgrzech, w Rosji, na Ukrainie – jeszcze przed upadkiem muru berlińskiego. Pomoc w budowie i restauracji wielu kościołów w Europie Wschodniej, szczególnie sanktuarium Boga Ojca Miłosierdzia w Zaporożu na Ukrainie. Wprowadzenie katolickich rozgłośni radiowych na Ukrainie, Białorusi i w Rosji. W Rosji, dzięki pomocy ks. bp. Antonioniego, udało się uzyskać częstotliwości na obszarze całego kraju. Na tym fundamencie rozwinęło się Moskiewskie Radio Maryja, obejmujące swym zasięgiem całą Rosję. W obronie godności życia "Usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę, aby pokonać nieprzyjaciela i wroga" – czytamy w Psalmie 8. Szatan wie, że dzieci zniweczą jego królestwo śmierci, i dlatego za wszelką cenę usiłuje doprowadzić do tego, żeby na świat przychodziło jak najmniej dzieci. Jego broń to środki antykoncepcyjne, manipulacje genetyczne na embrionach ludzkich, a przede wszystkim aborcja. Biała Armia, która w pierwszym rzędzie troszczy się o formację duchową dzieci, postanowiła rozszerzyć pole działania w odpowiedzi na apel sługi Bożego Jana Pawła II: "Zatrzymajcie tę rzeź!". Unikając wszelkich gwałtownych działań, jako że przemoc rodzi jedynie przemoc, w 1988 roku Biała Armia postanowiła zrobić coś dla dzieci nienarodzonych. W tym celu ustanowiła w mieście Akwila oddział Ruchu Obrony Życia Biała Armia. Zorganizowano też Tydzień Obrony Życia. " Co robić? Jakie konkretne działania należy podjąć?". Aby prosić Matkę Bożą o światło, członkowie Białej Armii udali się z pielgrzymką do sanktuarium Matki Bożej z Roio, przemierzając Via Mariana – Drogę Maryi. Jest to górzysta ścieżka długości około 3 km, wzdłuż której stoi 15 przepięknych i drogocennych stacji różańcowych wykonanych techniką mozaiki. Po V tajemnicy bolesnej, tuż przed stacją I tajemnicy chwalebnej, ktoś z uczestników zwrócił uwagę na kamień o owalnym kształcie, przypominający rzeźbę z niezwykłą precyzją oddającą kształt dziecka w łonie matki. Odczytano to jako znak i odpowiedź Maryi: walkę o życie dzieci nienarodzonych trzeba zacząć po ich śmierci. Spontanicznie pojawiło się pytanie: co dzieje się z ciałami dzieci zabitych przez tzw. aborcję? Odpowiedź była przerażająca: są palone w szpitalnych spalarniach wraz z odpadami, wyrzucane do ścieków lub utylizowane w zakładach kosmetycznych, a nawet… spożywane (np. w Chinach)! Stąd zrodziła się idea, by położyć nacisk na pogrzeb dzieci nienarodzonych, aby człowiek uświadomił sobie wartość życia od samego poczęcia. Tak jak zwycięstwo Jezusa zaczęło się po śmierci, poprzez zmartwychwstanie, decydująca walka o życie miała się stoczyć po śmierci dzieci nienarodzonych. Biała Armia zaczęła organizować pogrzeby dzieci, które padły ofiarą tzw. aborcji. Skoro nie było dla nich miejsca wśród żywych, niech mają przynajmniej miejsce wśród umarłych. Trzeba ocalić choćby skrawek ich ludzkiej godności. Najpierw zbadany został prawny aspekt zagadnienia. Szczegółowej analizie poddano ustawy i rozporządzenia regulujące sprawę pogrzebu. W regulaminie cmentarnej służby porządkowej znaleziono zapis nakładający obowiązek grzebania dzieci poronionych po czwartym miesiącu ciąży, a nawet wcześniej, na życzenie rodziców lub osób, które dobrowolnie się tego podejmą. Następnie powstało Stowarzyszenie Ruchu Obrońców Życia Białej Armii, które w zastępstwie rodziców zajęło się grzebaniem tych dzieci. W ten sposób Biała Armia uzyskała pozwolenie na pochówek dzieci nienarodzonych w miejscu specjalnie do tego przeznaczonym na cmentarzu miejskim w Akwili. Skrawek ludzkiej godności W 1989 roku Biała Armia zorganizowała pierwszy w świecie pogrzeb dzieci zabitych przez tzw. aborcję, odbierając ich ciała ze szpitala miejskiego. Pogrzeby odbywały się spokojnie przez dwa lata, a szczątki dzieci grzebane były na cmentarzu, w miejscu wyznaczonym przez władze miejskie. 28 grudnia 1991 roku, we wspomnienie Świętych Młodzianków, na cmentarzu w Akwili stanął pomnik: figura Matki Bożej Dzieci Nienarodzonych, autorstwa rzeźbiarki Magdy Mateucci z Modeny. Jest to jedna z najbardziej znanychw spółcześnie rzeźb, która dotarła już do wielu krajów świata. Jej pojawienie się za każdym razem wywołuje niekończące się polemiki w środkach masowego przekazu. Bardzo wymowna jest symbolika pomnika. Figura przedstawia kobietę przygarniającą ramionami i otulającą swym płaszczem małe dzieci. Ich twarze nie są do końca ukształtowane. Wyobraża to wszystkie dzieci, które nie będą miały twarzy w ziemskim życiu. Maryja ogarnia je swą macierzyńską miłością, stając się ich Matką z chwilą, gdy ziemskim matkom zabrakło odwagi, by wydać je na świat. Twarz Matki Bożej również nie posiada rysów, ponieważ każdy z nas ma Jej udzielić swych rąk i twarzy, aby bronić każdego ludzkiego życia. Fakt, że ciała dzieci zabitych przez tzw. aborcję były grzebane na cmentarzu, a zwłaszcza ów pomnik, wytrącił broń z ręki tym, którzy utrzymują, że dzieci przed narodzeniem to "takie nic", "zlepek komórek", "konglomerat tkanki", "odpady organiczne" itp. Pogrzeb pokazuje światu, że te dzieci należą do rodziny ludzkiej, że ich ciałom należy się taki sam szacunek jak wszystkim innym zmarłym. Na cmentarzu bowiem grzebie się tylko ludzi. Miniaturowe trumienki niesione procesyjnie, poświęcone i zakopane w ziemi krzyczą, że ABORCJA JEST ZABÓJSTWEM, i to najpodlejszym, bo popełnionym na zupełnie bezbronnej i niewinnej istocie. Ktoś powiedział kiedyś, że "jedyna różnica pomiędzy zabiciem czterdziestolatka i czteromiesięcznego płodu polega na tym, że dziecko nie może krzyczeć ani się bronić. I jego zwłoki nie zajmują tyle miejsca". Ówczesny arcybiskup Mario Peressin poświęcił pomnik. Na uroczystość przyjechali dziennikarze z wielu krajów oraz znane osobistości. Reżyser Franco Zeffirelli powiedział wtedy: "Mam nadzieję, że ten pomnik stanie na wszystkich cmentarzach świata". Kij w mrowisko Inicjatywa ta wzbudziła wielką wrzawę, czego jej pomysłodawcy nie przewidzieli, zamierzając jedynie zapewnić godziwy pogrzeb maleństwom, które giną bezimiennie, nie mając nikogo, kto zatroszczyłby się o ich doczesne szczątki. Reakcja świata komunistycznego i liberalnego była natychmiastowa. Szczególnie zaciekłe były ataki środowisk feministycznych i mediów, z interpelacjami poselskimi, marszami protestacyjnymi i wszelkiego rodzaju szykanami pod adresem Apostolatu i ojca Andrei. Pogrzeby dzieci nazwane zostały przez lewicowych parlamentarzystów "makabrycznym ekshibicjonizmem", "odrażającą inicjatywą", "hańbą dla miasta", a figura Matki Bożej na ich grobie – "pomnikiem degradacji kultury". Jeden z najpopularniejszych włoskich dzienników, "Corriere della Sera", pisał, że kobiety, które dokonały tzw. aborcji, "z pewnością mają zmarłych na tym cmentarzu i mają prawo chodzić na ich groby bez konieczności przechodzenia za każdym razem obok tego bezlitosnego, niesprawiedliwego, nieprzyzwoicie propagandowego pomnika swej niedoli". Nic dziwnego zatem, że "nieznani sprawcy" zaczęli oblewać pomnik farbą i bezcześcić go obscenicznymi napisami i pogróżkami. Po jakimś czasie rada miejska Akwili zebrała się i uchwaliła, że należy usunąć napis na pomniku: "50 MILIONOM DZIECI CAŁEGO ŚWIATA, KTÓRYM KAŻDEGO ROKU ZADAJE SIĘ ŚMIERĆ PRZEZ ABORCJĘ". Prawda przeszkadza, zwłaszcza jeśli zostanie wyryta w kamieniu i umieszczona w widocznym miejscu. Ale to "nic nowego pod słońcem", jak mówi Księga Koheleta. 2000 lat temu, kiedy został ukrzyżowany niewinny Syn człowieczy, napis umieszczony na krzyżu bardzo przeszkadzał Jego oskarżycielom, którzy udali się do Piłata, aby kazał go zdjąć lub przynajmniej zmienić. Piłat był bardziej konsekwentny od współczesnych polityków i nie pozwolił niczego zmienić, mówiąc: "Com napisał, napisałem". W styczniu 1992 roku napis na pomniku w Akwili został usunięty za pomocą szlifierki, w asyście władz miejskich, dziennikarzy i fotografów. Biała Armia zaprotestowała, składając skargę przeciwko takiemu zachowaniu władz. W 1994 roku decyzja urzędu miasta została wyrokiem sądu unieważniona jako niezgodna z prawem. Napis wrócił na swoje miejsce. Represje, czyli "śmierć moralna" Pogrzeby dzieci nienarodzonych zaczęły rozprzestrzeniać się po całych Włoszech i za granicą. Tymczasem w 1993 roku pewien pan, zajmujący poczesne miejsce w hierarchii lokalnej masonerii, zasugerował ojcu Andrei, aby przestał organizować pogrzeby dzieci. Dał mu jednoznacznie do zrozumienia, że w przeciwnym wypadku może spodziewać się przykrości. Ojciec Andrea odpowiedział żartem : "To jaką śmiercią mam umrzeć?". Padła odpowiedź: "Najgorszą śmiercią, śmiercią moralną… zostaniesz zniszczony jako człowiek i jako kapłan, zostaniesz wydalony ze stanu duchownego…". Ojciec Andrea kontynuował rozpoczęte dzieło, organizując pogrzeby dzieci zabitych przez tzw. aborcję. Masoni dotrzymali słowa. Cisza przed burzą trwała kilka lat. W tym czasie przemyślnie organizowano zapowiedziane wcześniej "zniszczenie moralne". Masoni nie rzucają przecież słów na wiatr. Na pierwszych stronach gazet, ni z tego, ni z owego, zaczęły pojawiać się artykuły szkalujące ojca Andreę i Białą Armię. Członków stowarzyszenia oskarżono o najbardziej nieprawdopodobne i absurdalne zbrodnie: pranie brudnych pieniędzy, przynależność do swoistej organizacji przestępczej, porwanie, kradzież, rytuały satanistyczne, orgie seksualne, oszustwa podatkowe, wszelkie bluźnierstwa przeciwko wierze… Nastąpił atak na niespotykaną skalę. W miarę jak Biała Armia odpierała zarzuty, pojawiały się coraz to nowe i coraz poważniejsze oskarżenia. Spreparowano około czterdziestu zarzutów, spod ziemi wyrośli "świadkowie" recytujący jak z nut swoje zeznania. W ciągu dziesięciu lat przeciwko ojcu Andrei wszczęto 17 różnych procesów sądowych – od spraw podatkowych po karne. Ze wszystkich możliwych sądów i trybunałów nie musiał stawić się jedynie przed sądem wojskowym, mimo że oskarżenie dotyczyło Armii. Rzecz jasna na szczycie tej misternej konstrukcji, będącej istnym arcydziełem "sztuki królewskiej", nie mogło zabraknąć klasycznego już oskarżenia o pedofilię. Zresztą nietrudno było wysunąć taki zarzut wobec zakonnika od 30 lat z górą prowadzącego apostolat wśród dzieci. Poza tym, czy można było znaleźć lepszy wątek, aby zniszczyć dobre imię i zdyskredytować działalność Białej Armii i jej założyciela? Posypały się artykuły prasowe, programy telewizyjne, masowe protesty feministek. Swego czasu trzy grosze wtrącił nawet brukowy tygodnik "Nie". Sprawy sądowe ciągnęły się od roku 2000 aż do 14 czerwca roku 2006, kiedy to zapadł wyrok uniewinniający, który stwierdza, że ojciec Andrea nie popełnił przypisywanych mu czynów. O ile oszczerstwa na temat ojca Andrei i Białej Armii wypełniały całe szpalty, i to z reguły na pierwszych stronach gazet, o tyle wiadomość o całkowitym uniewinnieniu go z wszelkich zarzutów, jak to zwykle bywa w podobnych przypadkach, pojawiła się drobnym drukiem jedynie w nielicznych gazetach lokalnych. Znaczące środki masowego przekazu nie raczyły wspomnieć o uniewinnieniu ojca Andrei, chociaż przez całe lata rozpisywały się na temat jego niezliczonych "zbrodni". Również i tym razem "nic nowego pod słońcem". Można się spodziewać, że już niedługo liberalne media znów przystąpią do akcji, ponieważ ojciec Andrea i wszyscy członkowie Białej Armii niebawem wrócą na pole walki z "zabójcą od samego początku", aby z całą stanowczością bronić życia, prosząc Boga o miłosierdzie dla swych oskarżycieli. Przez Maryję, z Maryją i dla Maryi Biała Armia przystąpi do dzieła z nową mocą, zahartowana przez długie cierpienie. Michał CzarnieckiPoprawność polityczna przysporzyła amerykańskiemu liceum poważnych problemów z satanistami. Zaczęło się z pozoru niewinnie. Joe Kennedy, trener drużyny futbolu amerykańskiego liceum w Bremerton, jest wierzącym i praktykującym chrześcijaninem. Ma też pewien nietypowy zwyczaj - po każdym meczu na 50. jardzie boiska odmawia modlitwę, często wspólnie ze swoimi zawodnikami. Rzecz w tym, że choć Stany Zjednoczone są krajem religijnym, to rozdział państwa od Kościoła jest tam bardzo wyraźny. Władze szkoły długo tolerowały praktyki religijne swojego pracownika. Problem pojawił się, kiedy do dyrekcji zaczęły napływać prośby od osób reprezentujących inne wyznania i ruchy religijne. Widząc pobłażanie wobec obrządków chrześcijańskich, uznały, że też chcą mieć możliwość manifestowania swoich poglądów w miejscu publicznym, jakim jest szkoła. Czara goryczy przelała się, gdy jeden z uczniów 12. klasy „zaprosił” do praktyk religijnych trenera Kennedy'ego... miejscową grupę satanistów o wdzięcznej nazwie Świątynia Szatana z Seattle. Na wspomnianym 50. jardzie boiska sataniści planują wyrecytować inwokację do Lucyfera. Ma ona brzmieć mniej więcej tak: „Pozwól nam powstać, być nieugiętymi i nieskrępowanymi przez tajemnice doktryny powstałe w zatrwożonych umysłach. Pozwól nam powitać inspirację od Lucyfera do czerpania z Drzewa Poznania Dobra i Zła i przegonić nasze wygodne złudzenie życia. Ci, którzy się nie ukorzą, zostaną złamani, a ci, których zniszczyć może prawda, nigdy nie powinni być chronieni przed upadkiem. Stało się. Chwała Szatanowi!”. Wątpliwe, żeby liczącej 45 członków mini-sekcie naprawdę chodziło o sławienie Szatana na szkolnym boisku i pozyskiwanie nowych wiernych pośród – nomen omen – Bogu ducha winnych licealistów. To raczej wyraz dezaprobaty wobec praktyk trenera Kennedy'ego i naruszania neutralności światopoglądowej liceum jako miejsca publicznego. Równość wszystkich religii jest w Ameryce jednym z fundamentów funkcjonowania państwa. Władze szkoły przestraszyły się wizji, w której już niedługo na ich szkolnym boisku chrześcijanie dziękują Jezusowi, sataniści przyzywają Lucyfera, poganie składają krwawe ofiary z kozłów, a gdzieś obok temu wszystkiemu ze spokojem przyglądać się będą buddyści. Władze liceum poprosiły więc trenera o zaprzestanie praktyk religijnych po meczach, dzięki czemu nie będą zmuszone wyrażać zgody na celebrowanie obrządków innych grup wyznaniowych. Sprawa zahaczyła już nawet o Waszyngton, a do miasta przyjechali przedstawiciele Kongresowego Zgromadzenia Modlitewnego. To założona przez Randy'ego Forbesa, kongresmena z Wirginii, grupa, której celem jest obrona obecności religii chrześcijańskiej w przestrzeni publicznej. Chcieli wesprzeć trenera Kennedy'ego i zachować jego prawo do modlitw po zakończeniu meczów. Zupełnie inne plany ma dyrekcja szkoły. Marzy się jej zamknięcie sprawy przed kolejnym meczem, który odbędzie się w czwartek 5 listopada. Niestety, nic nie wskazuje, aby się to udało. Jaki będzie finał tego dość kuriozalnego sporu? Bóg jeden raczy wiedzieć. Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo97 Likes, 16 Comments - Joanna Haśnik | "W drodze do równowagi" (@joannahasnik) on Instagram: "Kiedy neurochirurg zapowiedział, że po operacji z 2-3 miesiące nie będę mogła ćwiczyć, sz" Joanna Haśnik | "W drodze do równowagi" on Instagram: "Kiedy neurochirurg zapowiedział, że po operacji z 2-3 miesiące nie będę mogła „Polacy, nawróćcie się, póki jest czas!” – zaapelował dziś Lech Dokowicz, jeden z organizatorów odbywającego się we Włocławku spotkania ewangelizacyjnego „Polska pod Krzyżem”. Wygłosił on konferencję pt. „Odrzucenie Krzyża i walka duchowa w współczesnym świecie”.Dokowicz przytoczył świadectwo swojego życia wspominając, że przez 20 lat pędził los emigranta. „Przebywałem w Stanach Zjednoczonych w środowisku filmowców. Poddany byłem inicjacji satanistycznej, zły duch dawał mi obietnice, co mogę zyskać, jeśli opowiem się za nim. Ale moja matka modliła się 17 lat o moje nawrócenie i w jeden dzień przeżyłem nawrócenie, przyjęła mnie wspólnota Kościoła katolickiego, poczułem moc modlitwy, bo modlili się za mnie nieznani ludzie” – rozpoczął swoją konferencję że nie ma ważniejszego pytania niż to, gdzie trafimy po śmierci: do życia wiecznego czy do wiecznego potępienia. Opowiadając o pracy nad poszczególnymi filmami, mówił o wezwaniu, jakie Bóg stawia wobec człowieka. „Nakręciłem pierwszy film o prześladowaniu chrześcijan w krajach muzułmańskich. Jaką łaską jest, że każdego dnia możemy pójść do kościoła, każdego dnia możemy poprosić kapłana o spowiedź, każdego dnia karmić się Ciałem Pańskim. Wielu z nas tego nie docenia, bo ta ziemia utkana jest krzyżami, kapliczkami, świątyniami” – mówił współorganizator Dokowicz nawiązał też do kryzysu, jaki przeżywa Kościół w związku z czynami pedofilskimi, jakich dopuścili się niektórzy duchowni. „Trzeba to wypalić, ale trzeba też zrozumieć, ze zły duch chce oddzielić ludzi od kapłanów, to jest wojna przeciw kapłanom, bo jak ludzie odwrócą się od kapłanów, to nie ma sakramentów. Dlatego musimy otoczyć modlitwą kapłanów, stanąć przy nich. To jest zadanie dla nas świeckich” – apelował „Polski pod Krzyżem” mówił też o ochronie życia. „Pojechaliśmy do Holandii i chcieliśmy rozmawiać z lekarzami, którzy zabijają ludzi starszych. Naszym celem był tzw. ojciec chrzestny eutanazji. Pracował na oddziale noworodków, jak rodziło się chore dziecko, sam podejmował decyzję o jego życiu lub śmierci. Okazało się, że w domu tego człowieka odbywały się satanistyczne rytuały, cały dom pełen był satanistycznych obrazów. On do końca nie zrozumiał, kim jesteśmy, wypowiedział zdania, dzięki którym wielu zrozumiało czym jest eutanazja. To jest ciemność, to jest coś, co sprawia, że w momencie odchodzenia ze świata, gdy człowiek mógłby odjąć decyzję o powrocie do Boga, nie daje się na to szansy” – wyjaśniał receptę na walkę ze złem Dokowicz podał modlitwę. „Dlaczego się nie modlisz, dlaczego modlitwa nie jest na pierwszym miejscu?” – pytał prelegent wskazując, że obrońcy życia w Ameryce całą dobę modlą się. „Po 10 latach pracy przed klinikami w USA, w stanie Nowy Jork zamknięto połowę klinik aborcyjnych i uratowano życie wieczne wielu osób – wskazywał.„Co mówi nam Pan Bóg? Nasze działania muszą wypływać z doświadczenia modlitwy, z kolan, musimy pełnić Jego wolę, a nie realizować swoją” – mówił Dokowicz. „Wielu myśli o grzechach przeciwko życiu. Zabijanie nienarodzonych jest w oczach Boga tak potworne, że woła o pomstę do nieba, a to znaczy, że nie będzie pokoju w żadnym narodzie, dopóki będą trwały takie czyny. Jeśli znajdą się ludzie, którzy zniosą te przepisy o aborcji, Bóg pobłogosławi tak, że będziemy płakać ze szczęścia. Ustanawiający prawa aborcyjne mają krew na rękach i stoją nad przepaścią piekła” – podkreślił prelegent.„Po 1989 r. wielu Polaków porzuciło życie duchowe, przestali modlić się z dziećmi przy ich łóżeczkach, wybrali materializm. Jeżeli dzieci nie są tak wychowywane, nie ma przekazu wiary w domach, żeby ochronić ich przed pokusami, to dzieje się to, co widzimy. Ludzie zaczęli traktować grzech jako zabawę, przyjemność, nic groźnego. Potrzeba więc nawrócenia. Polacy, nawróćcie się, póki jest czas!” – apelował Dokowicz. Zachęcał do zawierzenia się Maryi i stanięcia pod krzyżem. „Będziemy patrzeć w stronę krzyża Pana przez pryzmat życia, by zanieść to, co trudne, ale też i prosić, żeby móc zmartwychwstać”.Organizator spotkania podziękował Panu Bogu za to, że po „wielkiej pokucie” i „różańcu do granic”, pomimo trudności doszło do spotkania we Włocławku. Za decyzję wsparcia i organizacji wydarzenia podziękował też biskupowi włocławskiemu Wiesławowi Czytelniku,cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie! Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz prosimy Cię o wsparcie portalu za pośrednictwem serwisu Patronite. Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj. Niemniej jednak w przeddzień wejścia nowego kodeksu w życie, 26 listopada 1983 r., w Watykanie została ogłoszona deklaracja Kongregacji Doktryny Wiary, która podtrzymała dotychczasowe stanowisko Kościoła zakazujące przynależności do masonerii pod groźbą utraty prawa do przyjmowania sakramentów świętych oraz zakazujące biskupom Tak przynajmniej twierdzi znany z tropienia demonów w książkach o Harrym Potterze włoski ksiądz egzorcysta Gabriele Amorth. Tym razem satanistami mają być księża, prałaci a nawet kardynałowie. Rewelacjami tymi ksiądz Amorth podzielił się z Marco Tosatti - autorem książki "Ojciec Amorth. Wspomnienia Egzorcysty. Życie w walce z szatanem". Pytany o źródła swojej wiedzy ksiądz Amorth odpowiedział, że wie to od osób, którzy mieli jakoby to sami widzieć oraz, że potwierdziły te rewelacje same demony, z którymi rozmawia podczas egzorcyzmów. Tosatti zapytał, czy papież jest świadom zagrożenia jakie powoduje istnienie satanistycznej sekty w Watykanie. Odpowiedź ojca Amortha brzmiała twierdząco. Papież - jego zdaniem - został poinformowany. Robi co może. Następnie ksiądz Amorth powiedział: "to przerażająca rzecz" i dodał, że papież będąc Niemcem pochodzi z kraju, gdzie istnieje zdecydowana awersja do takich rzeczy i gdzie praktycznie nie ma żadnych egzorcystów, ale mimo to papież wierzy w demony i Amortha próbował na początku marca ostudzić hiszpański ksiądz Jose Antonio Fortea Curucull specjalista od demonologii. Napisał na blogu, że wśród wysokich dostojników watykańskich są naprawdę różni ludzie - jedni mniej, inni bardziej uduchowieni. Jednak utrzymywanie, że niektórzy kardynałowie są członkami satanistycznej sekty jest nieakceptowalne. Zwłaszcza, jeżeli jako źródło rewelacji powoływany jest sam ojciec kłamstwa czyli mm Skutki udziału w tych praktykach mogą być przerażające - posłanka PiS napisała list do kuratora, który ostrzega przed świętem Halloween. Czytaj więcej niedziela , 12 marca Czarna magia, satanistyczne rytuały i jedna wielka obsesja. W latach 80. i 90. wiele mówiło się o satanizmie, czcicielach szatana, niebezpiecznych sektach. Nawet autorka tego tekstu pamięta
Igor Witkowski przedstawia aktualną sytuację współczesnego kościoła katolickiego i tego co dzieje się w teraz Watykanie. Rozważa stan kościoła, religii i rel
Władza i religie stworzyły dla ludzi aby ich ściągnąć w dół i oczywiście zniewolić, gry komputerowe, satanistyczne znaki, satanistyczne organizacje takie jak
Rytuały i zaklęcia w magii naturalnej", wydawnictwo Astrum) MAGIA LUSTER - ODBICIE ZŁYCH ŻYCZEŃ Poniższy rytuał sprawdzi się w sytuacji, kiedy ktoś próbuje używać w stosunku do nas czarnej magii, źle nam życzy lub źle o nas myśli, albo w jakikolwiek inny sposób próbuje nam zaszkodzić, wysyłając w naszą stronę negatywną